05.06.2023
Polscy i ukraińscy przewoźnicy walczą o rynek przewozów międzynarodowych, doprowadzając do ruiny polskich konkurentów. Obie strony proponują powrót do zezwoleń, które ułatwią przestrzeganie reguł gry.
Ukraińscy przewoźnicy rozjeżdżają polski rynek. – Wjeżdżają do Polski bez zezwoleń, na co pozwala umowa pomiędzy Ukrainą i Unią Europejską, która zwolniła ukraińskich przewoźników, ale nie otworzyła im wewnętrznego unijnego rynku – podkreśla przewodniczący Regionu Podkarpackiego Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Tadeusz Furmanek.
Tiry w elektronicznym ogonku
Zauważa, że ukraińscy przedsiębiorcy oferują ceny usług na poziomie nieosiągalnym dla polskich firm. Na dodatek nieliczne polskie samochody które trafiają na Ukrainę mają problem ze znalezieniem ładunku powrotnego – Podobnie jest w Europie Zachodniej. Niektórzy załadowcy mają zastrzeżone przez kupujących z Ukrainy, aby nie ładować ciężarówek polskich przewoźników – ujawnia Furmanek.
Również przejazd przez granicę trwa dłużej w przypadku polskich samochodów. – Kierowcy zauważają, że zgłaszane w tym samym czasie samochody ukraińskie, trafiają na terminal graniczny o dobę wcześniej od polskich. Zdarza się, że czas oczekiwania jest wydłużany – podaje przykład Furmanek.
Ukraińcy z kolei bronią się, że te oskarżenia są bezzasadne, ponieważ kolejka jest elektroniczna i zarządza nią automat. Ukraińskie firmy domagają się szybszych odpraw na polsko-ukraińskiej granicy. Na wyjazd z Polski 1 czerwca 2023 ciężarówki czekały w Dorohusku 19 godzin, w Hrebenne 18 godzin, w Korczowej 17, w Medyce 11, natomiast w Krościenku odprawy odbywały się na bieżąco.
W elektronicznej kolejce po stronie ukraińskiej czekało blisko 3,8 tyś. tirów, w Hrebenne 645 i w Dołhobyczowie ponad tysiąc. Na pozostałych przejściach odprawa odbywała się na bieżąco.
Powrót do zezwoleń
Porozumienie Unii Europejskiej z Ukrainą pozwala na jazdę bez zezwoleń tylko w ruchu dwustronnym i tranzytowym. Ukraińscy przedsiębiorcy świetnie wykorzystali te możliwości, bo zdominowali całkowicie przewozy pomiędzy Polską i Ukrainą.
Na dobę granicę polsko-ukraińską przekracza 5 tys. ciężarówek i w tym roku zapowiada się kolejny rekord przewozów. – W ub.r. wykonano 515 tys. przewozów samochodowych. Zatem nastąpiło niemal podwojenie przewozów w stosunku do 2021 roku, ale polscy przewoźnicy nie mają szansy powrócić na ten rynek – ocenia prezes ZMPD Jan Buczek.
Dodaje, że jest to problem nie tylko polski. Na podobne praktyki przejmowania rynku z przerażeniem patrzą przewoźnicy rumuńscy, słowaccy. – Proponuję dlatego, aby w przewozach komercyjnych przywrócić instytucję zezwoleń na dotychczasowych zasadach, oczywiście z powiększonym marginesem dopasowanymi do zwiększonej wymiany handlowej, aby nie było sytuacji, w której zezwolenia skończą się za chwilę – zaznacza Buczek. Wskazuje, że jeżeli Ukraina wejdzie do UE, tamtejsi przedsiębiorcy muszą mieć pieniądze, aby sprostać wszystkim wymaganiom jakie obowiązują na unijnym rynku. – W tej sytuacji nie można oddawać za półdarmo frachtów – podkreśla prezes ZMPD.
Dodaje, że przewozy militarne nie byłyby wliczane do puli komercyjnej, podobnie jak ratowanie ukraińskich płodów rolnych i produktów rolniczych wymagających natychmiastowego wywozu. – Podobnie przewozy humanitarne powinny być prowadzone na podstawie nielimitowanych zezwoleń, które miałyby format ankiety transportowej. Urząd celny poświadczałby jazdę z towarem i dostawę – tłumaczy prezes ZMPD.
Uważa, że powrót do zezwoleń wyrówna szanse gry nie tylko dla polskich przewoźników, ale także dla profesjonalnych firm transportowych z Ukrainy, które z branżą przewozów wiążą swoją przyszłość.
Źródło: Logistyka.rp.pl