W Europie trwa wojna o kierowców

30.08.2023

Niemcy zamierzają przyciągnąć pracowników, w tym kierowców, oferując ułatwienia w osiedlaniu się. Czy polscy przewoźnicy już powinni się niepokoić?

Berlin planuje ułatwienia w przyznawaniu niemieckiego obywatelstwa. Rząd skieruje projekt do Bundestagu, a nowe prawo ma obowiązywać od stycznia przyszłego roku. – Jesteśmy w trakcie ogólnoświatowego konkursu na najlepszych ludzi – napisała minister spraw wewnętrznych socjaldemokratka Nancy Faeser. 

Obywatele niemieckiego systemu podatkowego

Projekt nie został jeszcze przyjęty przez Bundestag, ale główne intencje niemieckiego ustawodawcy są jasne: rząd federalny od kilku lat wspiera imigrację zawodową pracowników z państw trzecich (spoza UE), ale jedynie w zawodach szczególnie pożądanych w niemieckiej gospodarce. – Planowana zmiana nie polega na znaczącym rozszerzeniu listy tych pożądanych profesji, ale na dalszym obniżeniu wymagań w dostępie do legalnego pobytu i pracy dla profesji już pożądanych, uproszczeniu procedur uznawania kwalifikacji zawodowych – wyjaśnia wiceprezes Europejskiego Instytutu Mobilności Pracy Marek Benio. 

Wskazuje, że zmiana, która może najsilniej wpłynąć na „przejmowanie” pracowników – obywateli państw trzecich – zatrudnionych w polskich przedsiębiorstwach świadczących usługi w innych państwach członkowskich UE (pracowników delegowanych) polega na rezygnacji z warunku znajomości j. niemieckiego (także w stopniu podstawowym) i sfinansowaniu kursów językowych na start. – Ta groźba dotyczy takich branż jak budownictwo, usługi montażowe, transport, służba zdrowia – oczywiście tam, gdzie mamy do czynienia z pracownikami wykwalifikowanymi – zaznacza wiceprezes EIMP. 

Dodaje, że grupy pożądanych profesji, czyli tzw. Green Jobs to: pielęgniarki, lekarze, Inżynierowie, specjaliści IT, naukowcy, rzemieślnicy, pracownicy transportu. 

Dobra reputacja

Ta ostatnia pozycja zaniepokoiła polskich przedsiębiorców branży TSL. – Czy w efekcie nowego prawa niemieccy pracodawcy polskich kierowców stworzą im realne warunki do osiedlenia się w raz z rodzinami nad Laba i nauki języka? Jeśli wynagrodzenia będą porównywalne do kierowców niemieckich to wobec korzystniejszego systemu podatkowego dla rodzin (grupy podatkowej) oferta polskich przewoźników przestanie być w konkurencyjna – niepokoi się prezes firmy doradczej Log Cons Ltd. Grzegorz Woelke. 

Doradca TSL Beniamin Matecki wskazuje, że projekt skierowany jest raczej do wschodnich kierowców. – Wojna transportowa idzie dalej na maxa. Jeśli w najbliższej 5-latce nie obronimy naszych firm, to potem będzie casus van i express. Ich rola drastycznie spadnie. Mechanizmem do tego będzie też wprowadzenie 3 reform. TachoGPS, eCMR i polskiej eFaktury – wymienia Matecki. Uważa, że na skutek trzech wymienionych reform niektóre firmy nie poradzą sobie z barierą „dobrej reputacji” i potracą licencje, a ich kierowcy natychmiast dostaną oferty z Niemiec.  

Zaniepokojony jest także dyrektor zarządzający Business Advisor Dawid Bultrowicz. – Jeżeli nie nauczymy się konkurować z zachodnimi krajami to będzie coraz trudniej. Niemcy mają w wprawę w ściąganiu ludzi do pracy – przypomina Bultrowicz. 

Przypuszcza, że Niemcy coraz bardziej będą sięgać po kapitał ludzki tworząc przy tym różne propozycję, w tym dla kierowców. Im się będzie opłacać. A pytanie czy naszym rodzimym firmom będzie się opłacać? – zastanawia się Bultrowicz. 

Tonuje emocje Alicja Chodorowska ze Zrzeszenia Miedzynarodowych Przewoźników Drogowych. – Pracownicy spoza UE mogli już wcześniej pracować w Niemczech, jednak masowo nie korzystali z tej możliwości. Dla Białorusinów lub Ukraińców bardziej opłacalne są powroty do rodzinnego kraju z Polski niż mieszkanie w Niemczech i ponoszenie tamtejszych kosztów życia. Dlatego uważam, że nowe przepisy nie zmienią zasadniczo sytuacji i polscy przewoźnicy nie muszą się obawiać, że ich kierowcy wyjadą – uważa Chodorowska. 

 

Źródło: Logistyka.rp.pl