Unijna baza danych wykryje szwindle w imporcie

29.06.2023

Komisja Europejska przygotowuje się do największej reformy systemu celnego od czasu powołania unii celnej.

Zmiany zostały wymuszone przez e-handel, który zasypał zagranicznymi przesyłkami celników. Na każdego z ponad 82,4 tys. funkcjonariuszy służb celnych krajów członkowskich przypadało w 2021 roku ponad 14,3 tys. deklaracji celnych, gdy w 2016 roku było to 3,4 tys. Wartość pobranych w 2022 roku ceł wyniosła 33,6 mld euro, z czego do unijnego bu dżetu trafiło 25,2 mld euro, a reszta do krajów członkow skich, które dokonały odpraw. Przeciętnie z jednego odprawionego artykułu było to 61,4 euro. Jednak z ponad miliarda zgłoszonych do odprawy przesyłek w ehandlu większość dostarczana jest bez pobierania cła – przesyłki o wartości do 150 euro zwolnione są z tego obowiązku, co jest nadużywane. 

Zakończy się konkurencja między służbami celnymi krajów członkowskich, które biły się o cła z importu, w 25 proc. zasilające budżety państw.

Rośnie także znaczenie ochrony konsumentów – 20 proc. ludzi kupuje leki online, zaś według badań organizacji konsumenckich 66 proc. za granicznych towarów kupowanych w internecie nie spełnia unijnych norm. W handlu internetowym 70 proc. towarów pochodzi z Chin.

Unia ma 348 standardów jakościowych i rocznie przy bywa 40–60, gdy dekadę temu było 15 restrykcji, głównie dotyczących własności intelektualnej. Ktoś zatem musi to kontrolować i służby celne są oczywistym kandydatem do tego zadania.

Administracje nie mogą jednak liczyć na wzrost za trudnienia. Po pierwsze, nie są tak atrakcyjnym pracodawcą jak sektor prywatny, po drugie, generalnie brakuje rąk do pracy i potrzebna jest automatyzacja i cyfryzacja. Stąd pomysł na nowy system.

Duże zmiany i pieniądze

Służby celne nawet nie wiedzą, jak duża jest luka w pobranym cle, dlatego planowana reforma zacznie się od stworzenia systemu clenia wszystkich przesyłek handlu internetowego. Obecny, mający 111 systemów krajowych, jest – jak przekonują unijni urzędnicy – zbyt niewydolny, na dodatek krajowe systemy nie komunikują się ze sobą. Dla przedsiębiorstw to duży kłopot, np. handlowa platforma internetowa musiała przygotować krajowe wersje systemu clenia, choć w UE obowiązuje jeden kodeks celny. 

Rozbicie na narodowe systemy jest znacznie groźniejsze w przypadku walki z podziemiem. Zajmujące się przemytem firmy, gdy są spalone, regularnie zmieniają miejsca i kraje odpraw. W przypadku jednej unijnej bazy danych takie praktyki nie będą możliwe, ponieważ system oceny ryzyka natychmiast wytypuje przesyłkę do sprawdzenia.

Bruksela przewiduje zbudowanie do 2028 roku centralnej bazy danych, zawierającej dane z ceł oraz innych instytucji unijnych i państw członkowskich. Umożliwi ona clenie wszystkich, nawet najmniej szych przesyłek, dzięki czemu spodziewa się zebrać dodatkowo 1–2 mld euro, a szara strefa w odprawach celnychmoże mieć wartość nawet kilkunastu miliardów euro.

Zmniejszy się również przestępczość VATowska, szacowana na 50 mld euro rocznie.

Także w 2028 roku rozpocząłby funkcjonowanie Unijny Urząd Celny (EUCA, czyli EU Customs Authority), pomyślany jako 250-osobowa grupa czuwająca nad bazą danych i oceniająca ryzyko przesyłek oraz importerów. Część pracowników pochodzić będzie z unijnego urzędu podatków i ceł TAXUD. 

Dzięki nowemu systemowi klienci kupujący online będą widzieli cenę brutto i nie będą zaskakiwani koniecznością dopłaty cła i VAT, zaś odprawy w ich imieniu będą dokonywane przez platformy handlowe w uproszczonym modelu, który – jak obiecuje KE – nie będzie blokował przepływów. Po 2032 roku kompetencje centralnej bazy danych objęłyby także pozostałe rodzaje importu.

Nowości dla agencji celnych

KE zastrzega, że EUCA oraz jej centralna baza danych nie zastąpią krajowych organów celnych. One nadal będą oce niały ryzyko przesyłek, ale nie będą musiały utrzymywać lokalnych baz danych, natomiast będą sięgać po informacje do centralnej bazy. Po 2037 roku znikną deklaracje celne, a wszyscy importerzy będą musieli korzystać z centralnej bazy danych. Korzyścią będzie konieczność podawania danych tylko raz. Wszystkie zainteresowane służby będą miały dostęp do odpowiednich danych (od granicznych po fitosanitarne), natomiast KE zastrzega, że baza danych EUCA nie będzie służyła władzom podatkowym, lecz jedynie celnym.

Wśród importerów pojawi się także ocena firmy „pewnej i sprawdzonej”, która zastąpi z czasem AEO. Firmy będą się musiały starać o nowy tytuł od nowa, ale dla osłody uzyskać mają znaczne przywileje – same będą dopuszczały dobra do obrotu w UE, zaś należności celne będą płacić na koniec miesiąca. Warunkiem jest udostępnienie danych firmy online przez 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.

KE przewiduje, że dwa lata potrwają uzgodnienia krajów członkowskich co do ostatecznego kształtu EUCA i funkcjonowania jej bazy danych. Agencja powinna zacząć działalność w 2028 roku i KE spodziewa się, że w 2032 roku już 80 proc. importu będzie się odbywało poprzez firmy mają ce tytuł „pewnej i sprawdzonej”. W tej perspektywie unijnej Bruksela zarezerwowała 700 mln euro na przygotowanie oprogramowania centralnej bazy danych oraz blisko miliard euro na wdrożenie projektu w krajach członkowskich. 

 

Źródło: Logistyka.rp.pl