Usuwają z ciężarówek LNG, by uniknąć wysokich cen

30.11.2022

Ogromne zamieszanie na rynku cen gazu wywołało na drogach zupełnie nowe zjawisko. To ciężarówki, które fabrycznie otrzymały zbiorniki na płynny gaz ziemny (LNG), ale teraz założono im zbiorniki zwykłego gazu sprężonego (CNG).

Z punktu widzenia silnika, LNG oraz CNG to dokładnie to samo paliwo, różniące się jedynie formą przechowywania przy ramie. LNG wymaga przy tym bardzo drogich zbiorników kriogenicznych, które utrzymują wyjątkowo niską temperaturę. Dzięki temu zabierzemy realnie większą ilość gazu i uzyskamy większy zasięg. Za to zbiorniki na CNG mają prostą i znacznie tańszą konstrukcję, ale niestety zabiorą mniejszą ilość gazu. Dla przykładu, Iveco S-Way ze zbiornikami na LNG przejedzie do 1600 kilometrów na jednym tankowaniu, podczas gdy identyczny Iveco S-Way ze zbiornikami na CNG ma zasięg około 600-kilometrowy.

Zależność sprawiła, że to właśnie LNG zdobyło popularność w transporcie międzynarodowym, a ciągniki z takimi zbiornikami trafiły do wielu polskich firm transportowych. Problem jednak w tym, że w obliczu wojny i kryzysu energetycznego zapotrzebowanie na LNG wystrzeliło w wielu innych branżach. W efekcie część stacji musiała zaprzestać sprzedaży LNG do ciężarówek, a ceny pobiły prawdziwe rekordy i do dzisiaj utrzymują się na bardzo wysokim poziomie. Tymczasem CNG uniknęło aż tak dużych zawirowań. Na przykład w Niemczech paliwo to nadal kupimy bez większych problemów, także na najzwyklejszych stacjach paliw, podczas gdy ceny wynoszą około 1-1,2 euro za kilogram (dane ADAC). To trzykrotnie mniej niż obecny koszt tankowania LNG i dwukrotnie mniej niż obecna cena oleju napędowego.

Nic więc dziwnego, że tej sytuacji pojawiły się oferty demontowania zbiorników na LNG i niefabrycznego zastępowania ich zbiornikami na CNG. Można się z tym spotkać także w Polsce, natomiast Czytelnik Bartek uwiecznił na zdjęciach Iveco S-Way, które przeszło taką właśnie modyfikację. Samochód ten okazał się należeć do niemieckiego przewoźnika, ale sądząc po naklejkach na zbiornikach, jego przebudowa mogła zostać wykonana w Polsce. Choć jest tez tutaj pewien haczyk – po takiej zmianie samochód na pewno ma bardzo mocno ograniczony zasięg, nawet kilkukrotnie mniejszy niż przy zbiornikach na LNG. Jest to więc rozwiązanie dla tych przewoźników, którzy mają ładunki na krótsze, lokalne trasy.

 

Źródło: 40ton.net