„Stonoga” zakazana nawet z odpiętym tyłem – ITD zmierzyło odległość między osiami

22.03.2023

„Stonoga” zakazana nawet z odpiętym tyłem – ITD zmierzyło odległość między osiami

Inspekcja Transportu Drogowego najwyraźniej ma jeszcze jednego haka na tak zwane „stonogi”. Ujawnił się on w komunikacie z dzisiejszej kontroli w Wałbrzychu, gdzie inspektorzy zatrzymali ciągnik z tylko przednią częścią rozpinanej naczepy.

Gdy w komunikacie pojawia się „stonoga”, zazwyczaj możemy usłyszeć o zbyt dużej ilości pojazdów w zestawie. ITD klasyfikuje bowiem dwie części naczepy jako dwa zupełnie oddzielne pojazdy. Poza tym, z uwagi na możliwość wywiezienia z portu dwóch ciężkich kontenerów 20-stopowych, „stonogi” zwykle wpadają też na znacznym przekroczeniu dopuszczalnej masy całkowitej. Co natomiast mogło pójść nie tak, gdy ciągnik jechał tylko z przednią częścią naczepy i tym samym przewoził tylko jeden kontener?

Z oczywistych względów, ilość pojazdów w zestawie była bez żadnego zarzutu. Pojedynczy kontener musiał być też na tyle lekki, że komunikat nie wspomniał o żadnym przekroczeniu parametrów masowych. Niemniej konfiguracja pojazdu i tak została uznana za niezgodną z polskim prawem, co prowadziło do nałożenia zakazu ruchu i zatrzymania dowodu rejestracyjnego. Wszystko dlatego, że inspektorzy stwierdzili nieregulaminową, zbyt małą odległość między ostatnią osią ciągnika a pierwszą osią naczepy.

By wyjaśnić tę sprawę, możemy zajrzeć do ministerialnego rozporządzenia w sprawie warunków technicznych pojazdów. Istnieje tam mało znany zapis (dział II, §  2, pkt 9, według którego odległość między tylną osią pojazdu samochodowego a przednią osią przyczepy w zespole pojazdów nie może być mniejsza niż 3,00 m. Jednocześnie trzeba pamiętać, że według definicji z kodeksu drogowego ciągnik siodłowy to też pojazd samochodowy, a naczepa to jeden z rodzajów przyczepy. Dlatego inspektorzy uznali, że również w omawianym zestawie ostatnią oś ciągnika i pierwszą oś naczepy powinny dzielić co najmniej 3 metry.

Wyjątkowo krótka, rozpięta naczepa nie zdołała takiego warunku spełnić, co prowadziło do wymienionych już konsekwencji. A przy okazji dochodzimy też do wniosku, że ITD może zakwestionować ruch rozpinanej naczepy podkontenerowej w praktycznie każdej postaci, nie tylko z ładunkiem lub bez, ale też w całości lub rozpiętej. Mówiąc więc krótko, gdy tylko inspektorzy zobaczą taki pojazd na drodze, praktycznie z marszu mogą zakazać mu jazdy.

Uwaga, dygresja. Tak na to wszystko patrzę i dochodzę do wniosku, że sytuacja robi się nieco kontrowersyjna. Skoro bowiem już samo posiadanie rozpinanej ramy lub gęsto ustawionych osi może oznaczać kompletną niezgodność pojazdu z normami, a kary administracyjne są przecież objęte kwotowym limitem, to na przykład skrajne przeładowywanie lub ciągłe przeginanie tacho tylko nieznacznie pogorszy sytuację w czasie ewentualnej kontroli. Innymi słowy, może to skłaniać użytkowników takich pojazdów do kolejnych nieprawidłowości, tym razem o naprawdę niebezpiecznym charakterze. Biorąc zaś pod uwagę fakt, że rozpinane naczepy i tak jeżdżą już po Polsce, a wręcz jest ich niemało, sensowniejsza byłaby więc droga w drugą stronę, legalizując dzielone ramy, dopuszczając siedmio- lub ośmioosiowe zestawy i pozwalając im na przykład na 50 ton DMC, jak już od lat ma to miejsce na kontenerach w Holandii. Wówczas zadziałałoby to jak realna zachęta, by korzystać z takich pojazdów w rozsądny sposób.

Oryginalny komunikat WITD Wrocław, mówiący o ustawieniu osi:

We wtorkowe południe 21 marca inspektorzy z kłodzkiego oddziału dolnośląskiej ITD zatrzymali w Wałbrzychu do kontroli zespół pojazdów, który z uwagi na przepisy dotyczące odległości pomiędzy ostatnią osią pojazdu ciągnącego oraz pierwszą naczepy nie może się poruszać po drogach RP. Jednakże to nie ten fakt zaskoczył najbardziej kontrolujących. Analiza danych z tachografu wykazała, iż kierowca od jakiegoś czasu kierował pojazdem bez rejestracji aktywności na karcie kierowcy i dopiero kiedy zauważył oznakowany pojazd ITD w pośpiechu zalogował kartę w trakcie jazdy, jednakże…  pomylił się i użył kartę innego kierowcy, którego obecności w kabinie pojazdu nie stwierdzono. Szczegółowa analiza danych wykazała, iż już od poprzedniego dnia kierowca prowadząc pojazd z Gdańska do Wałbrzycha rejestrował swój czas pracy na karcie innego kierowcy. W związku ze stwierdzonymi   nieprawidłowościami zatrzymane zostało kierowcy prawo jazdy, wydano także polecenie zakazujące używania pojazdu w ruchu drogowym,  zatrzymano dowód rejestracyjny ciągnika, a kierowcę ukarano mandatami karnymi. Wobec przewoźnika wszczęte zostało administracyjne postępowanie wyjaśniające zagrożone nałożeniem kary pieniężnej.  

 

Źródło: 40ton.net