Przewoźnicy zapowiadają ostre podwyżki

28.12.2021

Czas kierowców marnowany jest pod załadunkiem, przewoźnicy domagają się ustawowej ochrony.

Ostatnie dwa tygodnie roku nie wygasiły transportu samochodowego. Pilne dostawy były kosztowne, ale nadawcy nie powinni liczyć na duże spadki cen frachtu samochodowego. Korekty stawek wahają się od kilkunastu do nawet powyżej 20%. – Uważam, że nie da się tego uniknąć. Priorytetem powinno być zabezpieczenie zasobów, a nie najniższego poziomu kosztów. Ten może okazać się wyłącznie teoretyczną oszczędnością, za którą nie kryje się żaden rzeczywisty potencjał. Moim zdaniem właściwą, docelową drogą powinna być zmiana charakteru relacji klient – przewoźnik na strategiczną i wspólne poszukiwanie optymalizacji w procesie – uważa dyrektor zarządzający Rhenus Road - Central Cluster Paweł Trębicki.

Międzynarodowa koalicja

Przypomina, że pandemia zachęciła wielu kierowców do pracy na trasach lokalnych, w szczególności na pierwszej i ostatniej mili, w związku z dynamicznym rozwojem handlu elektronicznego. 

Dodatkowo negatywne w skutkach dla branży procesy demograficzne, nałożyły się ze słabnącym zainteresowaniem zawodem zawodowego kierowcy ciężarówki. – Wielu z nas zastanawia się nad perspektywami modelu pracy zdalnej, ale zapominamy, że dla kierowców nie zachodzą żadne pozytywne zmiany w tym zakresie. Co więcej dotychczasowe ryzyka zostały poszerzone o nowe, te związane z zakażeniem covid-19. Wielu kierowców skarży się, iż ich rodziny są z tego tytułu stygmatyzowane przez lokalne środowisko. W efekcie pula kierowców topnieje – tłumaczy Trębicki. 

Na dodatek przedsiębiorcy transportowi uważają, że ich aktywa są marnowane. – Przez braki personalne w innych obszarach, auta stoją pod za- i rozładunkiem. Przepływu towarowe są nieregularne i nieprzewidywalne, co uniemożliwia optymalne planowanie. W tym kontekście zmiany, jakie przyniesie Pakiet Mobilności mogą być kolejnym przysłowiowym „kijem wsadzonym w szprychy”. Nie powstaną żadne nowe dodatkowe zasoby, a efektywność wykorzystania dotychczasowych spadnie przez ograniczone możliwości wykonywania zleceń i złożoności rozliczania ich kosztów – ostrzega Trębicki.

Problem braku kierowców dotyka wszystkich uczestników łańcucha transportowego: dostawców usług i zleceniodawców. Wszyscy cierpią z powodu opóźnień i zbyt małych zasobów. Dlatego jedenaście firm – zleceniodawców i dostawców usług transportowych – postanowiło jak najlepiej wykorzystać dostępne aktywa i stworzyło organizację Responsible Trucking Collaborative Platform. 

Opracowała ona wskazówki społecznego standardu pracy kierowcy. Przystąpienie do organizacji jest równoznaczne ze zobowiązaniem do godnego opłacania i rozliczania kierowców, a jednocześnie z zapewnieniem godziwych warunków socjalnych pracy (od dostępu do łazienek, po bezpieczne parkingi i miejsca do odpoczynku). 

Kto ładuje?

IRU powinna zająć się nielegalnym wykorzystywanie kierowcy do rozładunku i załadunku towaru. – Kierowca odpowiada za właściwe rozmieszczenie i zamocowanie ładunku, ale nie może być darmową siłą roboczą. Zamiast wypoczynku podczas wyładunku, kiedy ma przygotować dokumenty, angażowany jest w pracę i następnie zmęczony siada za kierownicą. To jest nie do zaakceptowania. Tymczasem jest to tak powszechna praktyka, że dla jej zlikwidowania potrzeba międzynarodowego wysiłku – uważa prezes Zrzeszenia Międzynarodowych przewoźników Drogowych Jan Buczek. Jest on także członkiem Prezydium IRU. 

Pojawiają się pomysły, aby do ukrócenia praktyk wykorzystać Pakiet Mobilności. – Proponowałbym, aby zarówno przewoźnicy jak i ich przedstawiciele a także rząd skupili się nad kwestią jak najszybszej nowelizacji Pakietu Mobilności w zakresie nałożenia na załadowców zakazu wykonywania tych czynności przez kierowcę, ograniczeniu czasu załadunku i rozładunku np. do 4 godzin oraz próbie ustalenia maksymalnego terminu płatności np. na 45 dni. Wykorzystując sprzyjający klimat socjalny rozbudzony w Europie należy próbować raczej tego rodzaju ważne dla polskich przewoźników próbować przeforsować a przynajmniej poddać pod debatę publiczną – uważa doradca logistyczny Grzegorz Woelke. 

 

Źródło: logistyka.rp