Przewoźnicy stracili miliard zł na ciężarówkach LNG

01.08.2022

Ekologiczny program Unii Europejskiej okazał się niewypałem. Przewoźnicy stracili na ciężarówkach na LNG grube pieniądze i domagają się pomocy od państwa.

Od 1 sierpnia kilogram płynnego metanu podrożał o 50 proc. i kosztuje 14 zł, gdy za litr ON trzeba płacić netto ok. 7 zł. – Przy takiej cenie skroplonego gazu przejechanie kilometra kosztuje mnie 73 eurocenty, a w Niemczech, gdzie LNG jest jeszcze droższe, nawet więcej. Do każdego kilometra dopłacam. Mam 50 ciągników na LNG i połowę z nich odstawiłem. Reszta pracuje, bo muszę obsługiwać kontrakty – wyjaśnia prezes Citronex Trans Energy Robert Zarzecki.

EPO-Trans Logistics ma 80 samochodów na LNG. – Odstawiam te samochody na kołki, bo przy takiej cenie skroplonego metanu do każdego kilometra muszę dopłacić 20 eurocentów, a nikt mi nie dołoży – stwierdza prezes EPO-Trans Logistics Piotr Ozimek. W ruchu międzynarodowym miesięczne przebiegi przekraczają 10 tys. km. 

Zapowiada się niepomyślny rok

Przewoźnicy spodziewają się, że z powodu wysokich kosztów 2022 będzie najgorszym rokiem w historii branży. – Mam ponad 10 ciągników na LNG, to jedna trzecia mojej floty. Wierzyłem, że LNG będzie tańszy od ON o 30-35 proc., tak obiecywały koncerny paliwowe. Kupowałem ciężarówki na LNG, które 3 lata temu były o połowę droższe od diesli. Jednak wtedy kilogram LNG kosztował nieco ponad 2 zł i te inwestycje były opłacalne. Teraz chętnie pozbyłbym się tych samochodów, ale nikt ich nie chce wziąć. Nie wiem co będzie dalej, musimy bronić się przed upadłością – przyznaje prezes spółki Wojtex Wojciech Kusnerz. 

LNG jest reklamowane jako paliwo przyjazne dla środowiska, jednak wbrew powszechnym deklaracjom za ekologię nikt nie chce płacić. – Mamy w grupie 500 samochodów i 70 proc. naszych kontraktów to zlecenia z pierwszej ręki. Na 15 dużych, zachodnich klientów wszyscy odmówili podwyżek wskazując, że ceny już wzrosły. Dotychczasowe podwyżki wynikały jednak ze wzrostu cen ON oraz wynagrodzeń kierowców, spowodowanych Pakietem Mobilności – tłumaczy Zarzecki.

Jego firma ma własną stację LNG. – Na sierpień zamówiłem o 60 proc. LNG mniej niż zwykle, bo nikt na tak drogim paliwie nie będzie jeździł – dodaje Zarzecki. W Polsce zarejestrowanych było na koniec 2021 roku 2,3 tys. takich ciężarówek, wynika z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Jest to zamrożony miliard złotych aktywów, bo tyle kosztował tabor LNG. 

Wysokie ceny paliwa, a w szczególności LNG rujnują budżety samorządów. Marcin Żabicki z Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej przyznaje, że ceny gazu (LNG i CNG) w tym roku są wyjątkowo wysokie. – Dodatkowe fundusze, które trzeba dołożyć do zakupu gazu po wyższej cenie, to są pieniądze, których nie dostaną kierowcy w podwyżkach – wskazuje Żabicki. Dodaje, że regulacje krajowe i unijne narzucają zakładom komunikacyjnym parytety autobusów niskoemisyjnych i zeroemisyjnych. – Nie ma ucieczki od paliw alternatywnych, a nowe technologie są zawsze droższe od starych – przypomina Żabicki. 

Na dodatek, jeśli jesienią dojdzie do ograniczeń w dostępie do gazu, to w pierwszej kolejności zabraknie go dla autobusów komunikacji miejskiej. 

Biogaz pogrzebany

PGNiG Obrót Detaliczny oferuje LNG w kilku lokalizacjach, gdzie powstała infrastruktura to tankowania gazu LNG dla konkretnego klienta, np. MZA Warszawa. – Nie mamy problemu z dostępnością i dostawami tego paliwa do naszych klientów, a wszystkie kontrakty są realizowane zgodnie z podpisanymi umowami – zapewnia rzecznik prasowy PGNiG Obrót Detaliczny Rafał Pazura.

Przy giełdowych cenach LNG przekraczających 200 euro za MWh, przewoźnicy uważają, że projekt LNG jest martwy. – Ceny giełdowe zlikwidowały LNG jako paliwo w transporcie, co uniemożliwia przejście na bioLNG – uważa Robert Zajkowski z firmy Metan System. Wygląda na to, że jedyną opcją zostanie napęd elektryczny. Pytanie jest tylko kto zainwestuje w to rozwiązanie, mając za przykład los przewoźników z samochodami na LNG.

 

Źródło: Rp.pl