Odżywają towarowe przewozy na Ukrainę

25.04.2022

Ukraińskie zboże jedzie do odbiorców przez Polskę i Rumunię, ale wielu przewoźników specjalizujących się w przewozach na Ukrainę zbankrutowało.

Dużo polskich przewoźników zdecydowało się na powrót na ukraiński kierunek. Jeżdżą tam od nowa, co było do przewidzenia, ale nie myślałem, że tak szybko to się zacznie – przyznaje prezes Ogólnokrajowego Stowarzyszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych i Spedytorów „Podlasie” Karol Rychlik. 

Tłumaczy, że przed wojną towary były przewożone statkami, ale po rosyjskim ataku i walkach na południu, trafiły na samochody. – Ukraińskie porty na Morzu Czarnym są zablokowane, akwen jest także zaminowany i ładunki, w tym zboże, trzeba wozić samochodami – tłumaczy Rychlik.  

Przyznaje, że przewoźnicy i przestali się bać nalotów i ostrzałów i próbują odnaleźć się na tamtym rynku. – Znów na granicy pojawiły się wielkie kolejki, bo za potrzebami mnie nadążają kontrole fitosanitarne. Nasi lekarze pracują od poniedziałku do piątku od 7 do 18, zaś transport odbywa się przez całą dobę. Za prowadzenie kontroli fitosanitarnych odpowiada Ministerstwo Rolnictwa – wyjaśnia prezes OSMPDiS „Podlasie”. 

Przewodniczący regionu Podkarpackiego Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Tadeusz Furmanek przyznaje, że przewozy komercyjne zaczynają się dopiero odtwarzać. – Ruch jest wyraźnie mniejszy niż przed rosyjską agresją. Dużo ciężarówek jedzie z darami. Każdy powiat Podkarpacia wysyła co tydzień auto z darami – dodaje Furmanek. Od początku wojny podkarpacka służba celna odprawiła ponad 6 tyś. ciężarówek z darami. 

Przypomina, że wzrost ruchu towarowego nastąpił dopiero w ostatnich dniach. – W marcu odprawy ciężarówek były przez 2 dni całkowicie wstrzymane. Chodziło o jak najszybsze przepuszczenie uchodźców, którzy stali w wielokilometrowych kolejach po stronie ukraińskiej. W szczycie napływu, 13 marca, Straż Graniczna przepuściła 138 tys. ludzi. W tamtych dniach celnicy i strażnicy spali po 3-4 godziny na dobę. Przez miesiąc Polska przyjęła 2,5 mln uchodźców, dwukrotnie więcej niż UE przez cały 2015 rok – porównuje Furmanek. 

Przyznaje, że zachodnia Ukraina wraca do życia. Zboże na zasiewy jedzie z Polski na Ukrainę, ale zleceń transportowych jest mniej niż przed wojną. – Wiele firm padło lub ograniczyło działalność. Dotyczy to także przedsiębiorców ukraińskich, którzy w poprzednich latach zakładali w Polsce przedsiębiorstwa – stwierdza Furmanek.

Radca prezesa ZMPD i przewodniczący Komisji społecznej ds. podziału zezwoleń Tadeusz Wilk również zauważa delikatny wzrost przewozów na Ukrainę.  – Ruch jest nadal minimalny. Po wybuchu wojny zapotrzebowanie nie przekraczało 50 zezwoleń dziennie. W ostatnich dniach Biuro Transportu Międzynarodowego wydaje po 80-120 zezwoleń dziennie, a to jest niemal nic przy 300-500 zezwoleniach wykorzystywanych każdego dnia w styczniu i lutym – porównuje Wilk. 

Zaznacza, że na 25 tys. wydanych zezwoleń dwie trzecie jeszcze nie wróciło do Biura Transportu Międzynarodowego, co oznacza, że nie zostały jeszcze wykorzystane. 

 

Źródło: rp.pl