Eksporterzy do Wielkiej Brytanii muszą liczyć się z opóźnieniami

10.01.2022

Agencje celne ostrzegają, że transport przez Kanał La Manche może utknąć z powodu biurokratycznej mitręgi.

Ciężarówki stoją 3-4 dni czekając na odprawę, ponieważ w dokumentacji pojawiają się błędy. Kierowcy oraz firmy przewozowe nie do końca wiedzą, jak wypełniać nowe formularze, mają z tym problem także brytyjskie agencje celne – uważa Joanna Porath z agencji celnej AC Porath.

Twierdzi, że Brytyjczycy są nieprzygotowani do spełnienia nowych formalności obowiązujących od początku roku w eksporcie na Wyspy. – Nowym funkcjonariuszom celnym pracującym na przeprawie promowej w Dover brakuje jeszcze doświadczenia w sprawach międzynarodowych. Po obu stronach: importerów i funkcjonariuszy brakuje także wiedzy. Na dodatek importerom brakuje pieniędzy na kontach celnych, więc towary nie są zwalniane do procedur dopuszczenia do obrotu, a nerwowość po stronie wszystkich uczestników łańcucha dostaw rośnie. Nie tylko polscy przewoźnicy mają problem na brytyjskiej granicy. Od początku tego tygodnia przejęliśmy obsługę kilku podmiotów także z innych krajów UE, które nie są w stanie znaleźć pomocy na rynku lokalnym – przyznaje Porath. 

Dodaje, że nawet jeśli dokumenty są prawidłowo przygotowane, zawieszają się systemy informatyczne. – Samochody stoją po 15 godzin, ponieważ systemy informatyczne celne są niewydolne – ocenia Porath.

Podobne uwagi zgłasza dyrektor Zespołu ds. TIR w Departamencie Transportu ZMPD Joanna Popiołek. – Przewoźnicy niestety gubią się w formalnościach, nie wiedzą, jak wygenerować numer GMR (brytyjskiej deklaracji celnej) z systemu GVMS. Szkolenia prowadzono na wysokim poziomie, jednak żadne nie było w języku polskim, a polscy przewoźnicy potrzebują krótkich i prostych instrukcji w języku ojczystym.  Okazało się, że nie jest tak łatwo, miło i przyjemnie jak przedstawiano w webinarach. Do uzyskania numeru GMR potrzebne są dane jak np. numer importowej deklaracji, tymczasem sytuacje, że import jest dokonany jeszcze przed przybyciem towaru do miejsca przeznaczenia to zupełnie nowa jakość. Inna opcja to numer z dokumentu tranzytowego T2, a cały poprzedni rok przewoźnicy wjeżdżali jedynie z dokumentem eksportowym EX i tranzytu nie znają, muszą szukać usługodawcy w tym zakresie. Trzecia możliwość to dane EORI odbiorcy, jeśli posiada on stosowne upoważnienie do stosowania uproszczeń w imporcie. Na tym etapie jeszcze rzadko kto korzysta z procedury uproszczonej – podaje przykłady dyr. ZMPD.

Przyznaje, że jedynie firmy jeżdżące do Irlandii nie mają problemów, bo system tranzytu stosują od roku i są przygotowane na trudności. – Ci, którzy obsługują eksport stanęli przed ścianą i jest problem. Rosną koszty, formalności też. Dziś łatwiej chyba przekroczyć granicę białoruską niż brytyjską – porównuje Popiołek.

Ocenia, że potrzeba miesiąca, żeby wszyscy nabrali praktyki. – Nam przybywa klientów, zarówno nowych jak i tych, którzy już wcześniej się rejestrowali, ale nie aktywowali do tej pory konta – dodaje Popiołek.

Port w Calais co 2 godziny powtarza komunikat, aby ciężarówki bez deklaracji GMR lub niekompletną deklaracją GMR opuściły port w celu dopełnienia formalności. Przypomina o zakazie zatrzymywania się na terenie portu, podkreślając jednocześnie, że ruch w porcie odbywa się płynnie. 

Także British International Freight Association BIFA przyznaje, że w deklaracjach CHIEF (Customs Handling of Import Export Freight) występują błędy. BIFA przypomina, że numer GMR konieczny jest we wszystkich przejazdach, także pustych. 

Nie wszyscy potykają się o nowy system odpraw. – Kanał La Manche nie stanowi problemu. Obawialiśmy się, że na początku będzie zahamowanie, ale nic się nie dzieje. Tygodniowo wysyłamy do Wielkiej Brytanii 80-100 aut i nie ma żadnych blokad. Jeśli coś jest nie tak, to po stronie agencji celnej, np. system nie wczytał danych – zaznacza dyrektor transportu w nowosądeckiej firmie Batim Marek Gunia. 

 

Źródło: logistyka.rp