Czy na rynku ciężarówek euforia przerodzi się w panikę?

30.11.2022

Przewoźnicy samochodowi nie zwalniają, nadal w dużych ilościach zamawiają nowy tabor. Liczą, że druga połowa 2023 roku będzie dobra.

Od przewoźników napływają sygnały o spowolnieniu na rynku, tymczasem importerzy zakładają, że rynek w przyszłym roku będzie podobny do tegorocznego. – W dalszym ciągu podaż nie dogoniła popytu i firmy transportowe eksploatują pojazdy dłużej niż w przeszłości, co wymusza ich wymianę, a problemy i niedobory związane z produkcją nie zniknęły. Oczywiście monitorujemy sytuację ekonomiczną i nie wykluczamy żadnego scenariusza, ale na tą chwilę rynek wydaje się zaskakująco spokojnie reagować na nią. Najlepiej świadczą o tym dane rejestracyjne z ostatnich miesięcy – wskazuje dyrektor zarządzający DAF Trucks Polska Mariusz Piszczek. 

dane rejestracyjne nie wskazują na spadek popytu. Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego podlicza, że po 20 dniach listopada rejestracje samochodów ciężarowych o dmc powyżej 3,5 tony są o ponad 39 proc. większe niż rok wcześniej. W stosunku do października 2022 roku wzrost wynosi 1,7 proc. 

Dynamika jest jeszcze bardziej imponująca, jeżeli liczona jest jako średnia dzienna. W pierwszych 20 dniach listopada sięgnęła 190 ciężarówek, co oznacza przeszło 50-procentową poprawę rok do roku i niemal 19-procentową w stosunku do października 2021 roku.

Ciągniki nadal najpopularniejsze

Zamówienia nadal płyną szerokim strumieniem. – Nie obserwujemy spadku napływu nowych zamówień. Ostatnie dwa miesiące są porównywalne do miesięcy letnich – stwierdza dyrektor zarządzający DAF Trucks Polska Mariusz Piszczek. 

Podobnie sytuację oceniają także konkurenci. – Cały czas mamy dużo zapytań i podpisanych umów. Przewidują one odbiór aut w drugiej połowie roku – zaznacza szef marketingu Mercedes-Benz Trucks Polska Igor Kaczorkiewicz.

Importerzy wyprzedali już produkcję niemal na cały przyszyły rok. – Dostępność aut jest mała i nie dostajemy ich tyle, ile moglibyśmy sprzedać. Statystyki nie odzwierciedlają mocy rynku tylko dostępności pojazdów – wyjaśnia szef marketingu Scania Polska Paweł Paluch. 

Dodaje, że z powodu zmniejszonej podaży, firma nie zawsze jest w stanie obsłużyć duże floty. – Na rynku nie widzimy żadnych oznak spowolnienia – podkreśla Paluch. 

Zamówienia pochodzą przede wszystkim z rynku transportu międzynarodowego. – Udział ciągników w nowych zamówieniach jest większy niż w poprzednich latach. W ostatnim czasie podejmowaliśmy wręcz działania stymulujące sprzedaż podwozi – wskazuje Piszczek.  

Zaległości w dostawach i terminy odbioru nie kurczą się. – Podczas pandemii branża nie wyprodukowała 100 tys. ciężarówek i przewoźnicy odnawiają floty, ponieważ nie liczą na spadek cen aut. Dealerzy co prawda mogą posiadać wolne miejsca produkcyjne na wcześniejsze terminy, jednak fabryka przyjmuje nowe zamówienia na drugą połowę roku – opisuje dyrektor DAF.

Na używane ciężarówki też jest popyt

Przedstawiciel Mercedes-Benz Trucks Polska przyznaje, że nowe samochody kupują przede wszystkim duzi przewoźnicy, ale tak było zawsze. – Mają lepszy od małych podmiotów dostęp do zleceń, ale mali też pojawiają się w salonach. Dalej jest koniunktura – podkreśla Kaczorkiewicz. 

Dla DAF zakupy dużych firm transportowych to rdzeń zakupów. – Mali też kupują, jednak jest zdecydowanie mniej. Ale nawet u nich nie ma raczej wizji kryzysu, tylko planują w krótszym horyzoncie czasowym, np. czekają na okazję np. ze stoków dilerskich. Natomiast floty mają wieloletnie plany wymiany aut i realizują je – porównuje Piszczek. 

Przyznaje, że widać spadek cen ciężarówek z drugiej ręki, co może świadczyć o malejącym popycie. Sytuacja nie jest jednoznaczna, bowiem DAF zaobserwował wzrost liczby zwrotów samochodów we wrześniu i październiku, ale w listopadzie już nie. - Większość firm chce dojechać do świąt – ocenia Piszczek.

Spowolnienia na rynku wtórnym nie zauważa Mercedes. – Mamy puste place – ucina Kaczorkiewicz. Także u MAN nie widać żadnego spowolnienia. – Wszystko sprzedajemy płynnie i na bieżąco – zapewnia dyrektor sprzedaży pojazdów używanych MAN TopUsed w firmie MAN Truck & Bus Polska Robert Drozd. 

Piszczek przyznaje, że zewsząd słychać, że jest bardzo źle. – To musi przełożyć się na rynek sprzedaży pojazdów, a euforia łatwo może przerodzić się w panikę. Słyszymy od dealerów o pojedynczych przypadkach odstąpienia od odbioru samochodów, ale na tym etapie nie można mówić o dużym wzroście takich przypadków. Pierwszy kwartał będzie papierkiem lakmusowym da całego rynku. Zakładamy, że pierwsze półrocze przejdziemy rozpędem – kończy Piszczek.

 

Źródło: Logistyka.rp.pl